poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Kambodza-Angkor Wat

Chlopcy chcieli zostac w Bangkoku dzien dluzej, wiec z Ola pojechalam do Kambodzy. Bus zawiozl nas na granice, ktora przeszlysmy pieszo i po drugiej stronie wzielysmy autobus do Siem Reap. Wiza na granicy 20$ a tuz przed granica w restauracji, gdzie nas wyrzucili z busa, chcieli nas naciagnac na 35$ twierdzac, ze to normalna cena. Dobrze, ze wczesniej sprawdzilysmy w necie ile powinna kosztowac.

Na granicy celnicy kambodzanscy tez chca wyciagnac kase. Wisi kartka “wiza turystyczna 20$”, a celnik chce jeszcze 100 bahtow extra. Pytam za co, a on “express visa”. Ja na to, ze nie mam, bo wydalam tajskie pieniadze, a poza tym nigdzie nie jest napisane o “express visa”. Machnal tylko reka i po 2 minutach wiza byla gotowa. Ciekawe jak szybko by zrobil ta “ekspresowa” :)

Pojechalysmy do Siem Reap, ulokowalysmy sie w Hilton Guesthouse. Pokoj dwuosobowy za 5$, a warunki prawie jak w Hiltonie.

Musialysmy jeden dzien czekac na chlopakow, wiec na rowerach pozwiedzalysmy miasto, zeby nastepnego dnia razem zwiedzac Angkor Wat.


Siem Reap to jedno z najwiekszych miast w Kambodzy, ale w niczym takiego nie przypomina. Ulice w centrum to raczej blotne dziury, z ktorych gdzieniegdzie wystaja kawalki afaltu. Poza tym calkiem ladne, z malymi domkami i zadrzewionymi deptakami nad rzeka.

Ulice w centrum miasta.

Ludzie strasznie mili. Na poczatku podejrzane mi sie to wydawalo. Zazwyczaj tubylcy nie sa mili dla turystow zupelnie bezinteresownie, ale tutaj na szczescie sie mylilam. Gdy na targu zlapala nas ulewa, zaprosili nas na swoj stragan pod dach, poczestowali herbata i opowiadali o swoim kraju. Wieczorem chcialysmy dojechac do Angkor Wat zeby zobaczyc oswietlone swiatynie. Jednak ani swiatynie ani droga oswietlone nie byly, wiec musialysmy wracac w ciemnosci. Pewien chlopak na motorze nas zobaczyl i caly czas jechal za nami, aby nam oswietlac droge. Pogadalysmy sobie tez z nim o miescie i kraju.


Wieczorem przyjechali chlopcy, wiec nastepnego dnia wynajelismy tuk-tuka i od wschodu do zachodu slonca zwiedzalismy Angkor Wat i okolice. Obeszlismy wszystkie najwazniejsze swiatynie i ruiny. Widzielismy dzikie malpy kradnace ludziom jedzenie. Wykonczeni chodzeniem, upalem i natlokiem turystow wrocilismy do naszego Hiltona.


Wschod slonca nad Angkor Wat


Malpa-przyjaciel "tuktukowca"

Postoj "taksowek"

Ruiny...

Swiatynie...
Wiecej ruin i swiatyn...

Sloniowe tarasy...

Rzezby w labiryncie...

Gigantyczne drzewa wgryzaja sie korzeniami w ruiny swiatyn...

Rzezby na scianach Angkor Wat

Tlumy turystow przez caly dzien, nie da sie zrobic zdjecia bez ich udzialu.

Brama glowna do Angkor Wat

Malpi zlodziejaszek...

...przegonila turystow i wyjada to co po nich zostalo...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz