poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Kambodza-stolica i plaza


W Phnom Penh udalismy sie prosto do ambasady wietnamskiej i po godzinie czekania dostalismy wizy.

Takiego syfu jak na ulicach Phnom Penh jeszcze chyba nie widzialam. Tony smieci walaja sie wszedzie, nikt nie uzywa koszy na smieci i wyrzuca wszystko gdzie popadnie. Dziecie sikaja na chodnikach. Jedynie w okolicy palacu krolewskiego jest w miare czysto.


Prawie jak SHELL...


Pokrecilismy sie po miescie, zobaczylismy museum Tuol Sleng umieszczone w dawnym wiezieniu, gdzie za czasow rezimu Czerwonych Khmerow w latach 70 torturowano ludzi.

Tuol Sleng.


Jedna z wielu swiatyn w Phnom Penh.

Pomnik niepodleglosci.


Postanowilismy zwiedzic kambodzanskie wybrzeze. W tym celu udalismy sie do Sihanouk Ville na poludniu kraju. Czas odnowic opalenizne, poplywac w morzu i troche poleniuchowac po intensywnym zwiedzaniu.


Tutejsza plaza to cos w rodzaju salonu kosmetycznego. Co chwile podchodza dziewczyny oferujace manicure, pedicure, depilacje, masaze i inne zabiegi.


W niektorych barach na plazy caly dzien trwa Happy Hour, piwo za 0,50$ i drinki za 1,50$ :)

Zachod slonca na "naszej" plazy...


Natknelismy sie na rosyjska knajpe. Maja barszcz, gulasz i pierogi z miesem. Wlasciciel obiecal dla nas zrobic z ziemniakami. I jeszcze maja samogon-wodke z ryzu, 65%, ktora sami produkuja.


Pobyt nam sie troche przedluzyl, Lukasz sie pochorowal. Malaria to nie jest, ale lepiej poczekac z dalsza podroza.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz