Hanoi, niby stolica, ale nie robi takiego wrazenia jak Sajgon. Miasto ladne, duzo zieleni i w centrum jezioro, gdzie wieczorami siedza przytulone pary. Ale po Sajgonie wydaje mi sie troche nijakie. Nie ma tez tylu turystow (to akurat zaleta) co w Sajgonie i takiego ruchu na ulicach, chociaz w porownaniu z Europa to chaos nadal jest.
Zobaczylismy mauzoleum Ho Chi Minha, zdjec w srodku robic nie wolno. Musialam zrobic przymusowe zakupy, bo w koszulce bez rekawow nie wolno prezydenta ogladac, wiec musialam kupic pamiatkowa koszulke. Obok mauzoleum jest dom bylego prezydenta i jego muzeum, pelne komunistycznej propagandy.
Zobaczylismy mauzoleum Ho Chi Minha, zdjec w srodku robic nie wolno. Musialam zrobic przymusowe zakupy, bo w koszulce bez rekawow nie wolno prezydenta ogladac, wiec musialam kupic pamiatkowa koszulke. Obok mauzoleum jest dom bylego prezydenta i jego muzeum, pelne komunistycznej propagandy.
Mauzoleum z zewnatrz.
W typowej wietnamskiej czapeczce, udaje sprzedawce owocow...
W typowej wietnamskiej czapeczce, udaje sprzedawce owocow...
Kolejny dzien spedzilismy w zatoce Halong Bay, jakies 170km na polnocny-wschod od Hanoi. Plywalismy statkiem wsrod malutkich wysepek, widzielismy rybna farme i zwiedzalismy jaskinie. Pogoda byla przesliczna wiec widoki tez cudne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz