piątek, 4 września 2009

Chiny- Pekin

Po przyjezdzie do Pekinu na dworcu poznalismy Chinke o imieniu Liang Yen. Niedawno zaczela sie uczyc angielskiego i jak zobaczyla obcokrajowcow postanowila pocwiczyc to co sie nauczyla. Gdy nas nie rozumiala dzwonila do swojej nauczycielki i ona tlumaczyla. Bardzo nam pomogla w znalezieniu noclegu i kupieniu biletow na pociag do Rosji.
Z noclegami byl problem, bo w wiekszosci hoteli nie chcieli przyjac obcokrajowcow . Zazwyczaj padaly hasla "no english, no room". A jak juz ktos sie zdecydowal z nami porozmawiac to twierdzil, ze obcokrajowcow nie przyjmuja, bo ich pokoje sa za male.
Dochodze do wniosku, ze Chinczycy dziela sie na 2 grupy: pierwsza tak jak Liang Yen - nadmiernie przyjazni i chcacy sie zaprzyjaznic z obcokrajowcem, nawet mimo ze ich angielski jest fatalny. Druga grupa - wyjatkowo niemili, gdy zaczynasz mowic po angielsku, od razu mowia ze nie rozumieja, a gdy mowisz po chinsku tez udaja, ze nie rozumieja i w zaden sposob nawet nie probuja zrozumiec.

Pierwszego dnia w Pekinie w hostelu dowiedzielismy sie, ze z okazji zblizajacego sie swieta narodowego rzad organizuje dla turystow darmowa wycieczke po hutongach (male uliczki z podworkami). Oczywiscie zgodzilismy sie, tylko ze wkrotce okazalo sie, ze wycieczka ma dosc nietypowy charakter. Dziewczyna z hostelu zaprowadzila nas na miejsce spotkania, gdzie czekal na nas kordon policji i chinskiego SWAT-u. Troche sie zdziwilismy, ale doszlismy do wniosku, ze to pewnie normalne. Moze na ulicach jest niebezpiecznie i dbaja, aby turystom nic sie nie stalo. Tak wiec zostalismy eskortowani do malutkiego hoteliku w typowym chinskim domu z podworkiem. Nasi "ochroniarze" zaczeli rozkladac na stolach karabiny, pistolety i inne elementy ekwipunku, jakie widuje sie w gangsterskich filmach. Troche sie przerazilismy. Wraz z nowo poznanym Amrykaninem zaczelismy zartowac, ze pewnie beda na nas testowac bron...
Porozkladali wszystko, po czym powiedzieli, ze mozemy sobie ogladac i robic zdjecia. Przyszlo jeszcze wiecej turystow oraz telewizja i dziennikarze. Mozna bylo przymierzac kamizelki kuloodporne, helmy, robic zdjecia z bronia. Ktos nam w koncu wyjasnil, ze uczestniczymy w kreceniu filmiku promoujace policje i sluzby specjalne. Dziennikarze robili wywiady z turystami na temat policji w naszych krajach. Bardzo interesujacy i nieoczekiwany poczatek dnia.

To nie zabawki...

Z panem wladza :)

Tajniak
i tajniaczka

Przedstawiciele chinskiej policja i SWAT-u.

Strasznie ciezkie te karabiny...


Pozniej odwiedzilismy Wangfujing, glowna ulice handlowa w Pekinie i na targ z pamiatkami i chinskimi przysmakami typu ruszajace sie skorpiony i rozgwiazdy na patyku.



Pozniej jeszcze Beihai Park z mnostwem kafejek nad brzegiem jeziora.


Mury Zakazanego Miasta.


Beihai Park


Tu tez sa riksze.


Jeszcze raz Beihai Park.


Qian Men Dajie.



Nastepny dzien minal pod haslem zwiedzania Summer Palace.
Z samego rana pojechalismy do Letniego Palacu i przez caly dzien nie zdazylismy wszystkiego zobaczyc. Park zajmuje ogromny teren, z jeziorem posrodku. Jest mnostwo pawilonow , ogrodow, muzeow. Sa pokazy taneczne i sztuk walki. Ze wzgorza rozlega sie widok na okolice.
Ponizej zdjecia z Palacu i parku.








Wieczorem pojechalysmy do wioski olimpijskiej. Tlumy ludzi, spaceruja, jezdza na rolkach, sprzedaja pamiatki, puszczaja latawce.

Stadion Olimpijski.

Basen Olimpijski.

W parku olimpijskim.

Tian Tan (Swiatynia Nieba)

Pokazy walk Kung Fu, na ktore wybralismy sie jednego wieczoru.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz