czwartek, 10 września 2009

Rosja-Syberia i Bajkal

Przekroczylismy granice i od razu zniknela chinska zabudowa i skosni ludzie.
W Zabajkalsku na dworcu kupilismy bilety do Czity, w sklepie kielbase, chleb, ogorki i wodke i w pociagu rozpoczelismy uczte. Jak dzieci cieszylismy sie wcinajac kielbase i chleb, ktorych tak dawno nie jedlismy... Ryzu i noodli mielismy juz dosyc.
W pociagu przezylismy szok. W koncu mielismy miejsca lezace. Poza tym pociag byl czysciutki, zadbany. W kazdym wagonie prowodnica dba o to, aby pasazerom bylo jak najlepiej. Tak to mozna podrozowac. Nalezy wspomniec, ze jechalismy plackartem czyli trzecia, najtansza klasa. Jest jeszcze czwarta klasa obszczyj, ale dostepna tylko na krotkich dystansach.

Pierwsze rosyjkie widoki.


Podroz do Czity minela szybciej niz sie spodziewalismy, a to dlatego ze nie zrozumielismy, gdy pani w kasie podawala godzine przyjazdu. W Rosji wszystkie pociagi kursuja wg czasu moskiewskiego. Taki czas tez pokazuja zegary na dworcach i w pociagach. Troche mozna sie w tym pogubic. Pociag z Zabajkalska odjezdzal o 14 czasu moskiewskiego, podczas gdy na miejscu byla juz 19 i prawie ciemno.
Gdy przyjechalismy do Czity, zegar dworcowy pokazywal 1.30 w nocy, a za oknem zupelnie jasno. Pomieszanie z poplataniem, ale taki system jest niezbedny w tak duzym kraju.
Pozniej w czasie podrozy do Moskwy Ola jechala na czasie irkuckim, znajomi Polacy przestawiali zegarki o godzine za kazdym razem, gdy wjezdzalismy w nowa strefe czasowa, a ja od razu przestawilam sie na czas moskiewski.
Pamietaj!!! gdy w rosyjskim pociagu pytasz o godzine, powiedz o jaka strefe czasowa ci chodzi :-)
W Czicie spedzilismy caly dzien, bo pociag do Irkucka odjezdzal wieczorem, wiec pozwiedzalismy miasto.
Plac Lenina. Wieczorem zbieraja sie tu grupki mlodziezy i pija w ukryciu, bo publicznie нельзя.

Cerkiew przy dworcu w Czicie.

Trzeba bylo ekspresowo odswiezyc zapomniany rosyjski, bo po angielsku tutaj nikt nie mowi.
Wieczorem wyjechalismy z Czity i po 18 godzinach dojechalismy do Irkucka.
Zaczelismy zamarzac. Po kilku miesiacach w temperaturze nie spadajacej ponizej 30 stopni, te kilkanascie w Irkucku to szok termiczny. Przeskok z tropikow na Syberie to nie najlepszy pomysl.
Zakladamy na siebie wszystko co mamy i zgrzytamy zebami.

W pociagu miedzy Czita i Irkuckiem.

W tym samym pociagu.

Jedna z glownych ulic w Irkucku: ul. Karola Marksa :-) prawie jak w domu...

W Polsce wielblady oglada sie w zoo, a w Irkucku na ulicach...


Jak sie jest w Irkucku to trzeba zobaczyc Bajkal. My w tym celu wybralismy wioske Huzyr na wyspie Olhon.
Na wyspe plynie sie promem.

Olhon-duza wyspa na wielkim jeziorze, ale ma tylko 4 malutkie wioski. Miejsce doskonale na relaks. Poza spacerami i zbieraniem grzybow nie ma tam za bardzo co robic. Mozna sie jeszcze kapac w jeziorze, ale przy tutejszej temperaturze to raczej sport ekstremalny. Bylo jeszcze zimniej niz w Irkucku. Kupilismy rekawiczki i czapki.

W domku mimo ogrzewania bylo z 15 stopni, dopiero trzeciego dnia zaczelo sie robic cieplej.
W osrodku (w ktorym poza 1 Niemcem bylismy jedynymi turystami) byla bania wiec mozna bylo sie ogrzac, a potem lodowaty prysznic. Bania to taka rosyjska sauna.

Na bajkalskiej plazy, zamiast bikini kurtka i rekawiczki :-)

Nic tak nie smakuje nad brzegiem Bajkalu jak берег байкала :-)

берег байкала=brzeg Bajkalu


Jednego dnia wraz z Djalalem, nowopoznanym Iranczykiem, i jego rosyjska kolezanka wynajelismy jeepa i objechalismy polnocna czesc wyspy. Kierowca Siergiej, z pochodzenia Polak, bo dziadka z Polski zeslali do gulagu, mowil tylko po rosyjsku, ale dalo sie go zrozumiec.

Jechalismy jeepem z 1952r. po piaszczystych lesnych drogach. Pogoda nam sie udala, caly czas slonecznie, tylko zimno oczywiscie.

Siergiej byl bardzo zabawny, powtarzal, ze "чай не водка, много не выпиешь". Zabral nas na klify, a na lunch przygotowal ognisko i upiekl na nim omula. Do tego nazbieralismy grzybow i tez je upieklismy. PYSZNOSCI

Siergiej przygotowuje ryby do pieczenia.

Gotowanie wody na herbate.

Nasze jedzonko.

Nowy patent na kran.

Zachod slonca nad Huzyrem.


A ponizej bajkalskie widoki.















Stacja meteorologiczna na polnocno-wschodnim krancu wyspy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz