Po 3 dniach trzeba bylo wyspe opuscic i wracac do Irkucka, a stamtad jechac dalej do Moskwy.
Wsiedlismy do pociagu o nazwie "Bajkal", relacji Irkuck-Moskwa i rozpoczelismy 78-godzinna podroz.
Trafila nam sie bardzo mila i zabawna pani prowodniczka, bardzo dbajaca o swoich pasazerow.
W kazdym wagonie sa 2 prowodnice, gdy jedna pracuje, druga odpoczywa. Dbaja one o porzadek, 2 razy dziennie odkurzaja, sprzataja toalety, pilnuja aby w samowarze byla gorace woda, sprzedaja kawe, herbate i slodycze oraz budza pasazerow przed stacja, na ktorej maja wysiasc.
Kilka razy dziennie pociag zatrzymuje sie na 20-30 minut. W tym czasie mozna wyskoczyc na zewnatrz, zacerpnac swiezego powietrza i kupic prowiant u babuszek.
W pociagu dziala radio "Zeleznyje dorogi", w ktorym leca stare rosyjskie hity, a czasami tez zagraniczne. Takze jest wesolo. Chociaz wielkiego picia wodki, o jakim slyszalam nie ma. Ludzie raczej spokojni. Czasami piwo wypija.
Jednego wieczora poznalismy Kostie mieszkajacego za kolem podbiegunowym, gdzie jak mowil przez 3 miesiace w roku jest zimno, a przez 9 jeszcze zimniej :-) Zaprosil nas do siebie, ale przed tymi odwiedzinami trzeba bedzie przejsc jakies hartowanie.
W pociagu do Moskwy.
Zelazne drogi...
Na jednej ze stacji. W trakcie dluzszego postoju mozna dokonac zakupow u babuszek.
Widoki za oknem sie nie zmieniaja. Caly czas lasy pola, rzeki, czasami jakies miasteczko. Czytami ksiazki i gazety, gramy w karty, spimy i jemy i obserwujemy slupki odliczajace odleglosc do Moskwy. I tak sobie czas mija.
...Krasnojarsk...
...Mariinsk...
...Nowosibirsk...
...Barabinsk...
...Omsk...
...Jekaterinburg...
...Perm...
Kolejne stacje pojawiaja sie i znikaja.
Za Jekaterinburgiem, po 52 godzinach jazdy minelismy slupek oznaczajacy 1777km do Moskwy, a przy nim cokol symbolizujacy granice kontynentow.
No to zegnaj Azjo i witaj Europo!!!
Wsiedlismy do pociagu o nazwie "Bajkal", relacji Irkuck-Moskwa i rozpoczelismy 78-godzinna podroz.
Trafila nam sie bardzo mila i zabawna pani prowodniczka, bardzo dbajaca o swoich pasazerow.
W kazdym wagonie sa 2 prowodnice, gdy jedna pracuje, druga odpoczywa. Dbaja one o porzadek, 2 razy dziennie odkurzaja, sprzataja toalety, pilnuja aby w samowarze byla gorace woda, sprzedaja kawe, herbate i slodycze oraz budza pasazerow przed stacja, na ktorej maja wysiasc.
Kilka razy dziennie pociag zatrzymuje sie na 20-30 minut. W tym czasie mozna wyskoczyc na zewnatrz, zacerpnac swiezego powietrza i kupic prowiant u babuszek.
W pociagu dziala radio "Zeleznyje dorogi", w ktorym leca stare rosyjskie hity, a czasami tez zagraniczne. Takze jest wesolo. Chociaz wielkiego picia wodki, o jakim slyszalam nie ma. Ludzie raczej spokojni. Czasami piwo wypija.
Jednego wieczora poznalismy Kostie mieszkajacego za kolem podbiegunowym, gdzie jak mowil przez 3 miesiace w roku jest zimno, a przez 9 jeszcze zimniej :-) Zaprosil nas do siebie, ale przed tymi odwiedzinami trzeba bedzie przejsc jakies hartowanie.
W pociagu do Moskwy.
Zelazne drogi...
Na jednej ze stacji. W trakcie dluzszego postoju mozna dokonac zakupow u babuszek.
Widoki za oknem sie nie zmieniaja. Caly czas lasy pola, rzeki, czasami jakies miasteczko. Czytami ksiazki i gazety, gramy w karty, spimy i jemy i obserwujemy slupki odliczajace odleglosc do Moskwy. I tak sobie czas mija.
...Krasnojarsk...
...Mariinsk...
...Nowosibirsk...
...Barabinsk...
...Omsk...
...Jekaterinburg...
...Perm...
Kolejne stacje pojawiaja sie i znikaja.
Za Jekaterinburgiem, po 52 godzinach jazdy minelismy slupek oznaczajacy 1777km do Moskwy, a przy nim cokol symbolizujacy granice kontynentow.
No to zegnaj Azjo i witaj Europo!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz