piątek, 31 lipca 2009

Birma-Inle Lake

Czas w Nyaung Shwe nad jeziorem uplynal na czyszczeniu butow i ubran z blota.
Ola czas spedzila w lozku, a my w trojke wynajelismy lodke i oplynelismy ciekawsze miejsca na jeziorze. Najpierw market podobny jak w Kalaw, tylko wiecej pamiatek dla turystow. Jedna pani gonila mnie przez caly targ probujac wcisnac jakies naszyjniki.
Pozniej lodka zabrala nas do miejsc gdzie wytwarzaja materialy i ubrania, lodzie, srebro, parasolki, papierosy. W kazdym miejscu najpierw pokazywali jak sie co wytwarza, a pozniej mozna bylo kupic te wytwory. Odwiedzilismy tez jedna swiatynie, plywalismy po wioskach na wodzie, gdzie domy stoja na palach i przy kazdym stoi lodka. Takie mini-Wenecje tyle ze drewniane.
Widzielismy kobiety z dlugimi szyjami, ktore normalnie zyja w Kayah State, a tuta jest ich tylko kilka. W tamtejszych wioskach kobieta jest uwazana za ladniejsza jesli posiada dluga szyje. Dlategp kilkunastoletniz dziewczynkom zaklada sie na szyje metalowe obrecze. Z wiekiem zakladaja ich coraz wiecej. W rezultacie kobiety te maja szyja ok. 10cm dluzsze niz przecietny czlowiek i dzwigaja na sobie ok. 8kg metalu. Gdyby zdjely obrecz to glowa opadlaby na bok. W wieku 80 lat obrecz sie sciaga i wtedy owijaja sobie szyje szalikiem, zeby utrzymac glowe na swoim miejscu.
Dziwny jest ten swiat...
Na koniec poplynelismy do klasztoru, gdzie mnisi ucza koty skakac. W nagrode za pokaz skokow koty dostaja przysmaki, ktore chyba zawieraja jakies ziolo, bo po zjedzeniu go wszystkie pozasypialy tam gdzie staly. Lukasz twierdzi ze to cat mint.
Tu sie wytwarza parasolki.

Wioska na wodzie.

"Wytwornia" papierosow.


Panie z dlugimi szyjami.


"Ulica" w wodnej wiosce.


Skaczace koty.

Plantacja pomidorow.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz