czwartek, 12 marca 2009

Kolacja z "buddies"

W końcu udało się zorganizować spotkanie z prawie wszystkimi naszymi "buddymi". Każdy z nas ma 2 lokalnych studentów, którzy mają się nami "opiekować" i pomagać poznać codzienne życie w Taipei. Oni właśnie odebrali nas z lotniska i pokazali "co i jak" na początku. Wprawdzie nie wszyscy byli zaangażowani od początku. Adam jeszcze nie poznał swojej drugiej buddy, a ja dopiero dzisiaj miałam tą okazję. I od razu przy pierwszym spotkaniu przeżyłam szok, bo okazało się, że Farah to imię dziewczyny, a ja przez cały czas byłam przekonana, że jest na odwrót...
Dzisiaj właśnie wybraliśmy się z naszymi "opiekunami" na kolację. Jedzenie oczywiście "typical chinese" czyli noodle, ryż, mięso, jednym słowem to co zwykle. Desery były dość dobre, chociaż niektórym dziwne mogą się wydać naleśniki z czerwoną fasolką na słodko :-) Wystarczy zapomnieć, że u nas fasolki nie są uważane za słodycze i całkiem nieźle smakuje.


Od lewej: Rafał, Ola, Felicia, Adam.

A tu jeszcze Amy i buddy Rafała, której imienia nie pamiętam.


My buddies: Johnny i Farah. Kto by przypuszczał, że Farah to imię żeńskie :-)

A wogóle to jestem very happy, bo kupiliśmy bilety na Filipiny i już niedługo się będziemy smażyć na plaży. Póki co w Tajpej nadal pada :(



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz