poniedziałek, 16 marca 2009

YangMingShan


Pogoda dzisiaj nam dopisała, więc wybraliśmy się z Adamem na małą wycieczkę do Yangmingshan, parku na północ od Taipei. Ola i Rafał mieli zajęcia więc musieli zostać. Znowu mieliśmy problemy komunikacyjne. Wg przewodnika po wyjściu z metra z metra należało wsiąść do autobusu nr 15, jednak autor zapomniał wspomnieć, że należy zwrócić uwagę, aby nie pomylić tegoż autobusu z autobusem RED 15 i minibusem 15. Tak więc znowu pojechaliśmy w złym kierunku, dojechaliśmy do końca trasy, kierowca nie mówił po angielsku i nie umiał nam wyjaśnić, gdzie mamy się udać. W końcu znalazł się ktoś, kto łamanym angielskim wytłumaczył różnicę pomiędzy wszystkimi autobusami o numerze 15 i wyjaśnił jak się dostać do naszego celu.
Chyba trzeba się pośpieszyć z tą nauką chińskiego, bo po wyjściu poza Taipei angielski na nic się nie przydaje. Park Yangmingshan słynie z kwitnących wiśni. W okresie kiedy one kwitną cały pokrywa się kwiatami. Jednak po dotarciu na miejsce odkryliśmy, że spóźniliśmy się o jakiś tydzień, wiśnie już przekwitły. Pozostało nam jedynie obejrzeć "niedobitki" kwiatów. Ale i tak było ładnie. W parku można też udać się na wędrówkę i na szlaku zobaczyć np. wodospady.
Resztki kwitnących wiśni.
Flower clock. Bezczelna wiewiórka wyjadła nam orzeszki.
Więcej zdjęć tutaj.

Wieczorem jeszcze spotkałam się z Tajwankami, które poznałam w Hiszpanii. Uparły się, że muszę spróbować jakiegoś typowego jedzenia więc znowu musiałam wcinać dziwne rzeczy, ale na szczęście były dość smaczne.

Spotkanie po kilku miesiącach na innym kontynencie.


2 komentarze:

  1. a to łasuch z tej wiewiórki:))...ale widoki piękne:))...a zegar kwiatowy śliczny...ciekawe czy czas ma ustawiony satelitarnie czy ręcznie ?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. pewnie jedna z tych wiewiórek biega w środku i go napędza :)
    dzięki za zainteresowanie blogiem :)

    OdpowiedzUsuń