niedziela, 1 marca 2009

Jinguashih i Jioufen


Wybraliśmy się dzisiaj na północno-wschodnie wybrzeże. Plan był taki, aby zwiedzić 3 miejscowości: Jinguashih, Jioufen i Keelung, ale niestety pogoda pokrzyżowała nam plany.

Przy wyjeździe z Taipei nic nie zapowiadało ulewy, jaka spotkała nas na miejscu. Nawet zakup parasoli nie uchronił nas przed całkowitym przemoczeniem.

W Jinguashih znajduje się dawna kopalnia złota. Można tam sobie zwiedzać tunele górnicze, muzeum złota, są też ścieżki górskie, z których prawdopodobnie rozlega się ładny widok na zatokę. Niestety z powodu mgły i deszczu, pozostału one dla nas nieodkryta tajemnicą.

Zobaczyliśmy to co się dało, głównie wewnątrz :)


W muzeum złota można zobaczyć sztabę złota ważącą 220kg, o wartości ponad 21mln PLN.





Próbowałam ją oczywiście podnieść, ale 220kg to nie byle co. Raczej nie muszą się bać, że ją ktoś ukradnie.


Następnie pojechaliśmy autobusem do pobliskiej wioski Jioufen. Zapewne też można tam podziwiać widoki, ale nam się nie udało. Poszliśmy natomiast na targ, gdzie znowu można było spróbować przeróżnych przysmaków, zjedliśmy tam obiad. Mieliśmy niewielkie problemy z zamówieniem, gdyż menu było tylko po chińsku, a nikt z obsługi nie znał angielskiego. Próbowaliśmy nawet wykorzystać słówka, których się nauczyliśmy na ostatniej lekcji chińskiego, ale bez sukcesu. Znaleźliśmy więc człowieka jedzącego potrawę o w miarę normalnym wyglądzie i poprosiliśmy o to samo. Okazało się też, że ten klient mówił po angielsku i pomógł nam zamówić.

Z pełnymi brzuszkami pokręciliśmy się jeszcze po okolicy i wróciliśmy autobusem do Taipei. Postanowiliśmy zostać wizytę w Keelung na bardziej pogodny dzień.


Grilowane muszelki... jednak tego "smakołyku" nie odważyliśmy się spróbować.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz